Jakiś czas temu dobiegł końca remont części naszego Dworca Kolejowego. Fakt, który powinien być powodem do radości stał się kolejnym przykładem na to, że piękno Liegnitz przemija, wśród promieniejących dumą z siebie, “rumianych pyskach”, decydentów.
Dworzec jest ZABYTKIEM - mamy do czynienia z dziedzictwem techniki i architektury wieku mającego największy wpływ na powstanie, ciągle jeszcze widocznego, piękna dzisiejszej Legnicy. Fakt ten powinien zobowiązywać do przygotowania w każdy możliwy sposób wszystkiego co zapewni, że remont w maksymalnym stopniu, nie naruszy tego co o zabytkowości i pięknie stanowi, że nie będzie kolidował z efektami wysiłków ówczesnych kreatorów rozwiązań technicznych i estetycznych naszego dworca.
Przyjrzyjmy się dworcowi:
Kafle w holu głównym - te uzupełniające spore braki oryginalnych. - To jest TANDETNA IMITACJA – to nie są źle zrobione kafle tylko produkt zastępczy udający kafel. Ściany holu pokryte są glazurowanymi zielonoturkusowymi kaflami, o nieregularnej pofałdowanej powierzchni. Przyglądaliście się w jaki sposób uzupełnili braki? Są to tandetne odlewy betonowe lub gipsowe, o pofałdowanej powierzchni, pomalowane na kolor zbliżony do kafli oryginalnych. Renowacja takich ścian powinna polegać na uzupełnieniu braków maksymalnie podobnymi do oryginału kaflami ceramicznymi. Następnie powinno się wypolerować całe powierzchnie by nadać świeżości i połysk poniemieckim kaflom, celem tego zabiegu byłoby także zniwelowanie różnicy refleksu między poniemieckimi a nowymi kaflami. Ponieważ atrapy są z jakiś mas cementowych (może inne lepiszcze), pomalowane farbą i bez glazury (oczywiste skoro nie są kaflami) mają inną strukturę powierzchni niż oryginalne kafle, żeby zamaskować tę prowizorkę, całe ściany, zaciągnięto z pędzla jakimś bezbarwnym gruntem, przynajmniej tak to wygląda, żeby brak refleksu i inna kolorystyka atrap nie rzucały się w oczy. Widziałem panią, która z pędzelkiem podmalowuje mniej udane atrapy.
Takie kafle nie są lotem na księżyc, można było poszukać wykonawców, jeśli nie w zakładach przemysłowych, to w Europie (najbliższa we Wrocławiu) jest kilka uczelni wyższych z katedrą ceramiki, gdzie takie nietypowe zlecenie jakim jest dorobienie kilkuset kafli jest w zasięgu możliwości. Wiem, że to wymaga pomyślenia, ruszenia dupska i poszukania wykonawcy. Wiem, że to pewnie nie mało kosztuje, ale to była renowacja zabytku a nie prywatnej, oklejonej styropianem, chałupy w kredycie, typu dworek staropolski. Pewnie to ten “drobiazg” umknął w atmosferze ogólnego huraoptymizmu; jest zlecenie, nikt nic nie wie, urzędactwo martwi się tylko o kwity, będzie kaska. Właśnie, kaska - to jest pewnie praźródło tego rumianopyskiego pragmatyzmu - przecież będzie taniej jak Wacek ze Staśkiem polepią kilka pofalowanych prostokątów i domieszają farbę w castoramie.
Oprawa drzwi w stylu “ekonomiczna zabudowa kuchenna” – gdy wejdziecie do wnętrza budynku bocznym wejściem (od strony poczty), przyjrzyjcie się drzwiom po obu stronach tego wejścia: jedne mają otwór drzwiowy wykończony portalem z ceramiki w kolorze grafitowo-czarnym (oryginał) a drugie powstały w miejscu dawnego okienka informacji - zamiast portalu zamontowano banalną, drewnianą futrynę, niczym w izbie mieszkalnej.
Przeraża dyletantctwo kogoś kto zatwierdzał ten estetyczny kretynizm. Nie przekonuje mnie argumentacja o trudzie i kosztach wykonania portali z ceramiki. Nie istnieje żaden argument pozwalający na takie odstępstwo od rozwiązań oryginalnych.
Kolorystyka stolarki - Kto dobierał kolor stolarki. Czy nie było w tym czasie kogoś z dyplomem architekta? Czy nie można było zasięgnąć opinii historyka sztuki? Wszystko wskazuje na to że decyzja o dotycząca kolorystyki była podjęta pod wpływem radosnego uniesienia z odkrycia faktu że kolor pomarańczowy to taki wesoły, ciepły kolor; ...i słonko ..i pomarańczka i landrynka - one są pomarańczowe i wszyscy je lubią… Naprawdę nawet pan od malowania nie pomyślał że to krok w stronę tragikomedii?
Głęboki turkus holu, ciemne prawie czarne akcenty ..a drzwi pomarańczowe - to się gryzie, to koliduje z eleganckim i lekkim w swym monumentalizmie wnętrzem dworca! Nie pasuje także do części holu prowadzącej na perony.
Żenady dopełnia malowanie stolarki w sposób imitujący strukturę drewna - dosłownie namalowano pędzlem linie mające być słojami drewna.
Jakiś czas temu wyjaśniło się czym była ta przyduża ambona/buda z ciemnego drewna pod wschodnią ścianą holu - zastanawiam się w jakim pianym widzie ktoś uznał że inkludowane elementy z drewna nie musza za sobą harmonizować. Podsumowując; mamy stolarkę nie pasującą do dworca, i stolarkę nie pasująca do stolarki.
Tandetne oznaczenia/opisy wewnętrzu . Człowiek tykający się pracy z zabytkami powinien dysponować jeśli nie wrodzonym to chociaż wyuczonym, wymęczonym, wyślęczanym na jakiś, mam nadzieję, studiach poczuciem smaku.
To właśnie poczucie smaku pozwala unikać pomyłek wynikających z braku wiedzy czy doświadczenia. Jeśli nie wie się jaka koncepcja jest właściwa to dzięki poczuciu smaku można być pewnym których rozwiązań nie wolno brać pod uwagę. Studiując sztuki plastyczne i architekturę nabywa się także wiedzy o liternictwie o gospodarowaniu słowem i znakiem graficznym w przestrzeni publicznej - zabrakło architekta czy wiedzy? Na pewno zabrakło mądrości.
Jak można było w architekturze uwieczniającej swym pięknem, ludzkie osiągnięcia w zakresie panowania nad stalą i betonem dać tak marne i tandetne plansze i znaki informacyjne.
Poprzyklejali do ścian szmatławe, chamsko panoszące się tablice w postaci arkuszy białego plastiku oklejonego kolorową folią. Nieczytelne, niespójne i niesmaczne liternictwo, infantylne i prostackie piktogramy.
W innym miejscu dla odmiany nie pasująca nawet do tych wcześniej opisanych, granatowa, nie oprawiona plexi przymocowana do pomalowanych na złoto kształtowników.
Gdzie dbałość o harmonie między budowlą a dobieranymi materiałami, gdzie dbałość o ich adekwatną do dworca szlachetność i kolorystykę. Jak można godzić monumentalne ciężkie kęsy stali i betonu z tandetnymi aluprofilami, różnokolorowym plastikiem, kolorową folią samoprzylepną.
Czyżby znowu wziął górę argument że na całość wystarczyło parę stów wydane zapewne w jakiejś garażowej wersji jednych z dumnie się zwących agencji reklamowych.
Szyby ze zwykłego szkła - jeden z członków tego forum zwrócił uwagę, bardzo słusznie, że takie obiekty były szklone i nadal powinny być, szkłem katedralnym zwykłe szkło powoduje że po zmroku, przy oświetlonym wnętrzu dworca, całość wygląda jak opustoszałe akwarium.
Lampy we wnętrzu dworca - Wszystko wskazuje na to że wykonawcy z jakiś tylko im znanym powodów dysponowali nadwyżką białych kloszów, w kształcie boi morskiej o gabarytach miniwana. Skoro mieli ich w nadmiarze to postanowili okrasić/ przytłoczyć/zasrać nimi dworzec.
Zajrzyjcie, przez ciągle zamknięte drzwi, do poczekalni. Białe klosze zwisają z sufity (pół biedy bo dość wysoko) ale co trzeba mieć w głowie żeby z takich beczek porobić kinkiety, olbrzymie pękate szkła, każde zwisające z konstrukcji o estetyce hydrantu.
Żyrandol holu głównego - klosze w tej dużej przestrzeni prezentują się całkiem dobrze, przy całości osiągnięć wygląda to na przypadek. Byłoby za pięknie gdyby ten sukces korespondował z pozostałymi poczynaniami.
Żyrandol - jego konstrukcja stalowa wygląda jak praca przygotowana, przez traktorzystów PGR Osetnica, na konkurs rzeźby nowoczesnej i to w realiach uciążliwych niedoborów na krajowym rynku wyrobów hutniczych -nędzne kawałki kątowniczków i płaskowniczków cheftnięte w pośpiechu. Czy projektant miał tylko do dyspozycji koło od młocarni, kilka parasolek i dziecięcy statyw do nut?
Oświetlenie ścian holu - kolejna masakra. Pomysł by ożywić kolorystykę kafli jakąś poświatą jest całkiem rozsądną koncepcją ale cały numer polega wtedy na tym by nie było widać źródła światła, natomiast w przypadku naszego dworca oczywiście jest ..jak wyszło.
Zabytkowy (grafitowo czarny) gzyms ginie pod nawisem szeregów aluminiowych, skrzyniowatych opraw lampowych, które dominują i po prostu szpecą.
Ławki na holu dworca – To co tam stoi chyba miało trafić do jakiejś izby pamięci, wygląda jak rekonstrukcja więziennej pryczy którejś z ubeckich katowni.
Panowie architekci jak się mają te smętne kloce do panującej wówczas secesji i wczesnego modernizmu.
Drewniane drzwi przeszklone prowadzące do dawnej restauracji - szyby są nieestetycznie i nie fachowo oprawione. Jak sobie poradzono? szybki przyklejone są silikonem, co udowadniają widoczne gluty wciśnięte między szybę a drewno.
Duże witryny na ścianie na przeciwko kas. Trącący prowizorką aluprofil zamiast np. drewnianych ram stylizowanych na epokę. Takie rozwiązania pasują do zadaszenia placu do parkowania skuterka lub przydomowej oranżerii.
Elewacja - Ważność zagadnienia jakim jest kolorystyka obiektu w przypadku wielu nawet laików jest bezdyskusyjna. Kolorystyka dachu gryzie się z kolorystyką elewacji - ładna głęboka ochra nie pasuje do ceglasto różowego koloru dachu.
Druga sprawa oświetlenie zaaranżowane w przekonaniu że byle świeciło od dołu i jest ok. Podświetlenia powinno być tak przygotowane by źródło światła nie tworzyło ostro odcinających się kanciastych plam światłą na przebiegu linii ograniczających poszczególne elementy architektury lub należało bardziej oddalić źródło światła.
Powodowany wewnętrzną uczciwością muszę wspomnieć że ta iluminacja ma jedną niebagatelną zaletę - doskonale uwidacznia poziom i jakość wykonania prac tynkarskich, nie przyglądajcie się im, zepsujecie sobie wieczór.
Kaloryfery przy okienkach kasowych - nie mogły zostać jako świadectwo i przykład ówczesnych rozwiązań w zakresie ogrzewania tego typu pomieszczeń? Nie pasowały do żółtej stolarki czy te kilkaset kilo żeliwa było aż taką pokusą ?
Architekci, plastycy, budowniczowie kształcą się dlatego że umiejętności które mają nabyć poprzez studia są nieosiągalne dla człowieka bez lat nauki pod profesorskim okiem. Czy aż taki kryzys wartości dotyczy szkolnictwa wyższego że wypuszcza albo tak zatwardziałych nieuków albo tak niezdolnych pozbawionych poczucia smaku przeciętniaków. To właśnie absolwenci tych szkół powinni stać na straży piękna, wspomnianego wielokrotnie poczucia smaku, zgodności ze sztuką i faktem historycznym. To ci ludzi powinni zawyżać pułap ciągnąc za uszy, nas laików na wyższe poziomy wrażliwości.
Już słyszę argumenty, że przecież jest lepiej, że są kolory, że nie śmierdzi (jeszcze?), nie leje się z dachu, że czysto. To powinno być oczywistością, a z tej oczywistości nie można zrobić zasłony dymnej dla fuszerki, bezmyślności, dyletanctwa i ignorancji skutkujących czymś, co śmiało można nazwać dewastacją Dworca w białych rękawiczkach.
Jeśli to czytają twórcy i autorzy remontu - hala peronowa i ciągi komunikacyjne peronów jeszcze są przed remontem. Moja prośba: zostawcie to. Zaciągnijcie tylko elementy stalowe podkładem antykorozyjnym, zaróbcie na tym sobie, nawet dobrze ale zostawcie resztę; zdolniejszym, wrażliwszym, mądrzejszym.. może przyjdą kiedyś jakieś zmiany w tym kraju, w tym mieście.